Zamknij X


Strona przeznaczona jest dla osób pełnoletnich. Alkohol szkodzi zdrowiu, pij odpowiedzialnie!

Loading...

12 stycznia 2018

#Nie nudzę się: o pracy i pasjach


Nie umarłem! Zdaję sobie sprawę, że rzadko tutaj jestem, wręcz w ogóle. Mam mało czasu (i także wiem, że to nie jest wytłumaczenie, bo "na wszystko można znaleźć czas"). Ale... powracam! Postaram się pokazać Wam czym się zajmuję. Tak w skrócie to: pracuję w firmie Wineland, która jest importerem win oraz prowadzę własną działalność - BarManierę. Staram się pogodzić te dwie (po trosze spójne) prace. Póki co jakoś daje radę! Jednak nie będę tutaj pisał tylko o swoich zajęciach ale i o pasjach. Właśnie z tego powodu założyłem tego bloga. Dzisiaj post na rozkręcenie. Taki od serca, żebyście wiedzieli co Was ominęło i co planuje. Zatem do dzieła. Na marginesie, nie jest łatwo wrócić na bloga, po taaaak dłuuuuuugiej przerwie. Mam nadzieję, że nie uśniecie przy tym poście! 



#BarManiera


Od S-T-Y-C-Z-N-I-A zaczął się "sezon" w mojej firmie. Praktycznie co tydzień obsługuję jakąś imprezę. Głównie wynajmują nas Pary Młode, dla których jesteśmy "atrakcją weselną". Jednak w dużej mierze to nasz bar staje się główną atrakcją. Goście weselni chętnie do nas podchodzą. Nie ma co się dziwić. Wódka na stołach nie może równać się z dobrymi drinkami! Poza tym świadomość ludzi wzrasta także w sferze alkoholi i koktajli. Czasami dobrze wiedzą co chcą. Są takie osoby, które przez cały wieczór piją jednego drinka ale większość z gości weselnych mieści się pewnym schemacie imprezy. Z reguły zaczynają od wyboru drinków z naszego menu, które wywieszamy na sztaludze stojącej obok baru. Czasami trafi się kilku śmiałków i piją drinki od góry menu do dołu. Różnie to się kończy, ale to także jakaś atrakcja. Z kolei są i tacy, którym zasmakuje jeden drink 
i zamawiają go już przez cały wieczór. Jednak większość po paru godzinach przechodzi do ofensywy barowej. Gdy się rozkręcą to korzystają z alternatywnego wyjścia. Proszą o drinka w stylu "a niech Pan coś wymyśli". Wówczas zaczyna się prawdziwa zabawa! Na początku dokładnie poznajemy oczekiwania gościa. Gdy poznamy czego chce się napić włącza się pewna barmańska lampka, która w ekspresowym tempie wybiera pozycję pasującą do opisu. Potem przystępujemy do najmilszej części - robienia drinka. W międzyczasie rozmawiamy z gośćmi. Staramy się nawiązać 
z nimi delikatny, uprzejmy kontakt. Przecież będą się z nami bawić przez cały wieczór. Łatwiej jest skraść ich serca, bo mamy do dyspozycji super atut - barmańską manierę. Gdy już skończymy nasze dzieło. Serwujemy je. Są to drinki stylowe i eleganckie. Bez pompy, ale także nie kiczowate 
i tandetne. Są wyważone w każdym calu. Począwszy od proporcji po wygląd.

#Wineland: z pasji do wina

Od roku pracuję w szczecińskiej firmie zajmującej się importem wina - Wineland. Zacząłem tam pracę z dwóch względów: A) mojej pięty achillesowej jaką zawsze były wina. Chciałem to rozwinąć, żeby móc wyeliminować ten brak wiedzy na ten temat, tak ważny w sztuce barmańskiej (wciąż niedoceniany i pomijany) jakim są wina. Pewnie znajdą się osoby myślące, że "zaraz, zaraz przecież w restauracjach od serwowania wina jest sommelier?". Rzeczywistość jednak jest bardziej ponura
 i w wielu lokalach, szczególnie tych, w których bar pełni rolę "wydawkową", barman to praktycznie sommelier. Ale w sumie miałem pisać o czymś innym. Wracając do meritum. Kiedyś miałem koncepcję tworzenia koktajli i drinków na bazie wina i zapomnianych napitków. Wczytywałem się bardzo mocno w literaturę, szczególnie tę międzywojenną, w której można znaleźć wiele przepisów na drinki z nalewkami, domowymi napitkami czy różnej maści winami, zarówno owocowymi (wino, zgodnie nie tylko ze zwyczajem ale i z normami UE może być robione nie tylko z winogron) jak 
i tymi klasycznymi. Bardzo mnie to zainspirowało, ale brakowało mi wiedzy w zakresie winiarskiego towaroznawstwa. Dlatego widząc ogłoszenie Winelandu od razu zapaliła się mi lampka, że to jest szansa, żeby nadrobić ten brak wiedzy. I tak też się stało. O tym co w Winelenadzie piszczy i czego się nauczyłem trochę później. B) z chęci rozwoju na nowej płaszczyźnie. Wineland daje ogromne możliwości. Spotkanie z producentami (także wyjazdy do nich), szerokie portfolio, które ciągle jest rozbudowywane, a co za tym się kryje, bardzo szerokie spectrum poznawcze. W tej branży nauki nie ma końca. Podobnie jest z barmaństwem, dlatego czuję się jak w domu pod względem rozwoju. Rozwój, dla mnie, to bardzo ważna rzecz. Nie mógłbym przeboleć czasu, który zmarnowałem i nie poszedłem przez to do przodu. Dla mnie rok do roku muszę zaliczyć progres. Nie ma innej możliwości funkcjonowania. Jasne, że na swojej drodze spotkam zarówno porażki jak i sukcesy, ale wszystkie zdarzenia są dla mnie cenną nauką. Tak na to wszystko patrzę i staram się, żeby tych pierwszych było jak najmniej. Ale oczywiście odszedłem od tematu z racji wrodzonego gadulstwa. Wineland stał się dla mnie domem, praktycznie z tak mocnymi fundamentami jak BarManiera. Często łapię się na tym, że ciągle myślę o rozwoju tej firmy, nawet czasami bardziej niż o swojej (w mojej w sumie zarządza bardziej moja druga połówka, bo lubię zasadniczo pracować za barem niż zajmować się około firmowymi sprawami ). Czuję się tutaj jakbym pracował z 20 lat, a dopiero minął rok. Wineland to grupa osób połączonych pasją, co osobiście ogromnie cenię,  w której nawet jak się ma kłopoty to można zawsze z nich wyjść, zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże i wesprze. Ja tak na to patrzę, bardziej na rodzinę niż na przyjaciół z pracy. 
Rodzina Wineland. PS. Ten gruby z prawej w pulowerze to ja ...

#O BarManierze i Winelandzie: krótkie podsumowanie

Moi drodzy, jak już wspomniałem, jestem mocno zajęty. Praktycznie 7 dni w tygodniu pracuję po kilkanaście godzin dziennie. Jednak wiem, że ta praca w tym roku (2018) przyniesie wymierne efekty. Pierwsze z nich już wkrótce będzie widać. Zmieni się wizerunek BarManiery. Finalnie dojdzie do kilku kluczowych decyzji, które doprowadzą w konsekwencji do jeszcze lepszej jakości usług świadczonych przez moją firmę. O tym co się zmieni będę pisał na bieżąco. Mogę tylko zdradzić, że uśmiech na twarzy naszych barmanów nie ulegnie zmianie, a jedynie oprawa obsługi będzie jeszcze lepsza! Będziecie mogli się o tym przekonać na zbliżających się 28. stycznia targach ślubnych na hali MTS w Szczecinie. Jak co roku (powoli staję się to tradycją) gościmy tam, żeby móc spotkać się 
z przyszłymi Parami Młodymi i zaprezentować nasze usługi. Pozostając przy BarManierze. Nieustannie się rozwijamy. Nasi barmani sprawdzają kolejne przepisy, infuzje i bawią się tym co podsuwa im świat miksologii. Widzę, że nasi goście z wesela na wesele są coraz bardziej szczęśliwi goszcząc przy naszym barze. Dla przykładu, na ostatnim weselu w Domu w Poziomkach (gdzieś za Gorzowem Wielkopolskim), goście traktowali nas jak gości weselnych, a nie jak "pracowników" świadczących usługi. To powtarza się baaaardzo często. Nasza ekipa, to osoby, które z natury są pozytywnie nastawione i nie mają problemu z rzeczami na pozór problematycznymi. Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. I to w moich pracownikach cenię najbardziej. Nieprzespane 48 godzin, bo trzeba zrobić weselę z poprawinami? Nie ma problemu. Taniec ze świadkową podczas przyjęcia? Nie ma problemu (jak powiedział klasyk "nawet mogę zatańczyć i zaśpiewać"). Impreza firmowa z dnia na dzień? Nie ma problemu, jesteśmy zwarci i gotowi. Dostosowanie drinków na potrzeby gości? Nie ma problemu. Nie roztrząsam tego pod postacią marketingowego bełkotu, ale uwierzcie mi, serio tak to wygląda. My robimy to z pasją i z pasji i nigdy nic tego nie zmieni.
Równie z pasją traktuję Wineland. O tym już się rozpisywałem. Powiem Wam jednak o czymś 
o czym jeszcze nie wspomniałem. Gdy przychodziłem do pracy w Wineland, przyświecał mi jeden cel - nauka. Jednak ta nauka po jakimś czasie zamieniła się w tak ogromną pasję, że odstawiłem (praktycznie) wszelkiej maści alkohole mocne na bok. Nigdy bym nie przypuszczał, że tak się stanie... Zawsze pasjonowałem się whisky, ginem (geneverem), koniakiem, armaniakiem czy brandy. Aż tu nagle wino przeskoczyło na pierwszą pozycję. Dla mnie - niebywałe! Dlatego także moim gościom weselnym proponuję wino, które na weselu jest zawsze, ale "sorry" z reguły mizernej jakości. W Wineland są wina bankietowe, nie wiele droższe od Carlo Rossi, o bardzo dobrej jakości. Nie polecałbym ich gdybym się nie przekonał o tym. Spróbowałem wszystkie wina do 50 zł. i wiem, że wszystkie są godne polecenia i zarekomendowania. To z pewnością dobra selekcja, wybrana nie pod klienta, ale ze względu na samą jakość. Postawiłem sobie za misję promowanie dobrych jakościowo win na wesela i wszelkiej maści bankiety. I ,ku mojemu zaskoczeniu, faktycznie wiele par młodych kupuje wina z moją rekomendacją, bo czują się pewnie mając wina od importera, który patrzy nie tylko na cenę, ale przede wszystkim na jakość wina.
Dlatego jeśli będzie poszukiwali wina na weselę, to zachęcam do sprawdzenia oferty weselnej Wineland.


#Krótkie podsumowanie

 Tak na koniec. Wracam na Bariacje i już z nich nie zrezygnuje. Z pewnością dowiecie się czegoś więcej o mnie, o moich pasjach, o firmie i pracy w Winelandzie. Wszystko wkrótce. Teraz łaknijcie to co napisałem, szczerze, z serca, z głębi barmańsko-winiarskiej duszy :)

Do usłyszenia, do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz