Zamknij X


Strona przeznaczona jest dla osób pełnoletnich. Alkohol szkodzi zdrowiu, pij odpowiedzialnie!

Loading...

29 kwietnia 2015

#grant's family reserve: tradycyjnie dobra nijakość

Gdy William Grant wprowadzał Grant's Family Reserve na rynek, nic nie wskazywało, że ta whisky odniesie tak ogromny sukces. Podobno pierwszą skrzynkę sprzedał jego zięć, Charles Gordon, dopiero przy 181. próbie! Jednak czas pokazał, że cierpliwość jest największą z cnót. Przez kolejne lata Grant's zdobywał coraz to nowych fanów. Dziś jest w pierwszej piątce najlepiej sprzedających się szkockich blendów na świecie. Ciekawe czym zasłużył na taki sukces. W ogóle czy na to zasługuje? O tym poniżej.



Zacznijmy od początku. William Grant w 1886 roku, za wszystkie swoje oszczędności, otworzył destylarnię Glenfiddich. Rok później wyprodukowano pierwszą whisky, a trochę ponad dekadę po pierwszym sukcesie na świat przyszedł Grant's Standfast (ang. stój mocno). Nazwa wzięła się od rodzinnego motta "Standfast, Craigellachie!". Dopiero w latach 80. dwudziestego wieku zmieniono nazwę na Grant's Family Reserve. Podkreślono tym samym, że William Grant & Sons pozostają cały czas firmą rodzinną. 

Tradycja nie równa się jakości


Wydawać by się mogło, że whisky produkowana w destylarni należącej od pokoleń do rodziny Grantów będzie szczególnie dobra. W jej przypadku byłyby to słowa może ciut na wyrost. Faktycznie, praprawnuk Williama Granta, Peter Gordon, zarządza rodzinnym interesem, ale nie przekłada się to na jakość whisky. Grant's ani nie rzuca na kolana, ani nie przyprawia o wymioty. To po prostu przeciętny szkocki blend. Gdy piszę "przeciętny", nie przypisuję mu pejoratywnego znaczenia. Jedynie określam "półkę", na której obecnie się znajduje. Na podobnych miejscach znajdują się J&B, Ballantine's czy choćby Johnnie Walker. Grant's Family Reserve nie odstaje znaczenie od nich, jednak nie można oczekiwać po nim zbyt wiele. Smakuje jak whisky, pachnie jak whisky i wygląda jak whisky, ale nie miażdży konkurencji. Choć trochę mnie zawiódł, bo oczekiwałem czegoś więcej po produkcie z rodzinnej destylarni, i tak napiłbym się go kolejny raz. To trochę, tak jak z oglądaniem "Szklanej pułapki". Wiem, że to przeciętny film, a Bruce Willis za każdym razem wygra, a i tak nie będę mógł doczekać się kolejnej części i z pewnością ją obejrzę.  



Na pierwszy rzut oka


Otóż z pozoru przeciętny Grant's posiada kilka cech szczególnych, które sprawiają, że z każdą butelką coraz bardziej go lubię. Nie odnosi się to tylko do zapachu i smaku, ale także do wyglądu. Fajnie mieć ją dla samego posiadania. Dobrze prezentuje się na półce. Wygląda całkiem ekskluzywnie. Zawdzięcza swój obecny kształt Hansowi Schlegerowi. Zmienił go w połowie lat 50. minionego wieku. Postawił na charakterystyczną, o dziwo, całkiem poręczną trójkątną butelkę. Oprócz ciekawego kształtu, znajdują się na niej równie ciekawe etykiety. Znajdziemy na nich kilka cennych informacji. Po pierwsze, kraj pochodzenia (Szkocja), pełną nazwę oraz producenta i rok... pierwszej destylacji (1887).

Kieliszek prawdę Ci powie


Oko 

Grant's Family Reserve ma jasnobursztynowy kolor. Standardowy, jak na Szkota. Z kolei mniej oczywisty jest jej wiek, którego, de facto, nie znamy.  Podobno można go określić w łatwy sposób. Gdy zamieszamy whisky w kieliszku, to na jego ściankach pojawią się smugi tzw. łzy lub nogi. Jeśli łza opada wolniej i jest szersza, to whisky jest starsza, a jeśli jest węższa i spływa szybciej - młodsza. Grant's ma cienkie smugi, które dość szybko opadają. Gdyby wierzyć w tę teorię, to mogę wysnuć wniosek, że ten szkocki blend jest kupażowany ze stosunkowo młodych whisky. 

Zapach

Spokojnie podszedłem do tego tematu. Na początku zacząłem zagłębiać się w zapach whisky ze znacznej odległości. Wyczułem mocny, orzechowy aromat. Gdy zbliżyłem ją bardziej, alkohol zabił ten zapach. Postanowiłem, że dodam odrobinę wody. Rozcieńczona whisky nie przechodzi już tak mocno alkoholem i można wydobyć z niej więcej informacji. Przy kolejnych próbach dominowały nuty owocowe. Coś na pograniczu gruszki i brzoskwini. Ogólnie mówiąc, czułem jakieś miękkie owoce, o słodkim, trochę miodowym aromacie. Przy kolejnej próbie wyczułem niewyraźny zapach wanilii i karmelu, przez które przebijała się odrobina dymnej woni o delikatnym wiśniowym aromacie. 

Smak 


Na początku czułem wyłącznie sam alkohol, który był trochę oleisty. Przy kolejnych próbach wyraźnie dominował smak wanilii i słodu. Jest ona również, jak przystało na Szkota, lekko torfowa. Na koniec poczułem smak migdałów, ale w sumie nie jestem do tego aż tak przekonany. Ogólnie Grant's Family Reserve ma harmonijny smak, a finisz jest dłuuuugiiii. Początkowo słodki, lekko kakaowy, a na końcu mocny, rozgrzewający i pieprzny. 


Na koniec 


Grant's Family Reserve to całkiem dobra whisky mieszana. Nic dziwnego, że sprzedaje się miliony butelek rocznie i jest jedną z najpopularniejszych szkockich whisky. Blend master spisał się dobrze. Połączył 25 różnych smaków whisky z Girvan na czele. Oprócz tego bazował na znakomitych singel maltach  z destylarni Glenfiddich, Balvenie i Kininvie. To nie byle jakie trunki. W rezultacie powstał harmonijny szkocki blend z charakterystycznym owocowym, słodkim posmakiem, z nutą wanilii i odrobiną dymnego, torfowego charakteru. Całkiem nieźle. Niestety, pozostaje lekki niedosyt, że można byłoby to zrobić jeszcze lepiej, jak przystało na rodzinne przedsiębiorstwo. Jeśli producenci włożyliby w Grant's Family Reserve dodatkowo trochę pasji i zaangażowania, to powstałby produkt, który określałby trendy w kupażowaniu whisky na długie lata. Nie stało się tak, więc jak dla mnie średniak. A można byłoby go jeszcze dopracować. Szkoda. 

Podsumowanie...



NAZWA: Grant's Family Reserve



Kraj pochodzenia: Szkocja 



Zawartość alkoholu: 40% 



Typ: Blended Scotch Whisky



NOTY SMAKOWE:

Zapach : orzechowa, owocowa (słodki, miękki owoc; na pograniczu gruszki a brzoskwini), odrobina dymu, nuta wanilii i karmelu, delikatnie wiśniowa 

Smak: mocny, słód, wanilia, lekko torfowa, może migdał. Ogólnie harmonijna. Wydaje się trochę oleista. Finisz: długi i słodki, pieprzna, mocna, kakao.

CENA (0,7l.): 60-70 zł. 

OCENA: 3,5/5  --> całkiem nieźle :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz