Zamknij X


Strona przeznaczona jest dla osób pełnoletnich. Alkohol szkodzi zdrowiu, pij odpowiedzialnie!

Loading...

18 lutego 2015

#drinki rtd: kapslowane byle co

Zastanawiałem się ostatnio nad sensem kupowania drinków RTD ( ang. ready to drink) i nadal nie rozumiem ich fenomenu. Rynek takich gotowców mocno się rozwija, a ich wielbicieli nie brakuje. Są coraz bardziej popularne i powszechnie dostępne w każdym sklepie, z choćby podstawowym asortymentem alkoholu oraz (niestety) w niektórych pubach i lokalach gastronomicznych. A jak jest popyt, to i pojawiają się nowe odsłony tychże mixów. Są butelkowane lub puszkowane, o rozmaitych pojemnościach, z niewielką zawartością alkoholu, w różnych smakach, a w cenie dobrego piwa lub taniego wina. Wydawać by się mogło, że są ciekawą alternatywą, w szczególności dla piw i wódek smakowych. Mimo różnorodnej gamy produktów tego gatunku, łączy je jeden wspólny mianownik - słaba jakość. Niestety. Dlaczego niestety, o tym poniżej. 


Nie jestem zwolennikiem picia tych pseudodrinków. Tym bardziej nie pojmuję, czemu mają tak olbrzymią rzeszę fanów. Choć staram się zrozumieć motywy, jakimi kierują się kupujący, to mój umysł tego nie ogarnia. Jasne, że łatwiej pójść do sklepu monopolowego i kupić gotowego drinka. Po co brudzić sobie ręce, marnować czas, jak można szybko chlusnąć sobie gotowca. To doskonały wybór dla ludzi leniwych.  Ale czy na pewno warto je kupić? Postaram się przekonać Was, że nawet najgorszy homemade lepszy jest od puszkowanych "drinków". A oto kilka dowodów.

#dowód pierwszy  

 

Zgodnie z powszechnie panującym trendem zerkamy na etykiety produktów spożywczych. Niestety, ogromna większość społeczeństwa nie zwraca uwagi na skład napojów, a tym bardziej alkoholi. Bezmyślnie sięgamy więc po drinki w przerobionej i zakonserwowanej, puszkowanej lub butelkowanej postaci. Najlepszym tego przykładem są pseudodrinki RTD. Wszystkie Breezery, Smirnoffy Ice, Sobieski Impress lub Jack Daniel's Whiskey&Cola są mainstreamowymi, naszprycowanymi konserwantami butelkowanymi mixami. Zwróćcie uwagę na skład tego drinka. W skrócie można opisać to tak: E102, E330, E331, E202, e223, e444, E445, E150. Właśnie podałem Wam skrócony przepis na Bacardii Breezer Pinneapple. Eee? Zastanówcie się czy warto to kupić, dla własnego zdrowia. Nie twierdze bynajmniej, że jak sami przygotujecie sobie drinka to on będzie zdrowy, ale gwarantuje, że będzie przynajmniej zdrowszy.


#dowód drugi

 

Może jak nie szkoda Wam zdrowia, to pieniędzy. Policzcie sobie kiedyś, ile kosztuje w przygotowaniu 330 ml. Jacka Danielsa z Colą. No dobra, zrobię to za Was. Za 330 ml. drinka RTD zapłaciłem prawie  9 zł. Koszt przygotowania drinka w domu wynosi ok. 5 zł. Jak to obliczyłem? Poszukałem średniej ceny Jacka Daniels'a podzieliłem przez ilość alkoholu zużytego do przygotowania tego drinka (ok. 50 ml., a można to policzyć ze wzoru na ilość alkoholu w drinku: moc drinka przez ilość) i dodałem cenę coli, której producent dolał jako dopełnienie. Oczywiście nie uwzględniłem wszystkich niepotrzebnych konserwantów. Zaoszczędzimy ok. 4 zł. Trudniej to policzyć w przypadku Bacardi Breezer, bo skład jest mniej oczywisty, ale zakładam, że jeśli Jack Daniel's Cola kosztuje o tyle mniej, to popularne Breezery powinny być tańsze, jeśli sami je przygotujemy.


#dowód trzeci

 

Mi po prostu żaden drink z puszki lub butelki nie smakuje. Nie wiem, co jest tego powodem. Pierwsza myśl to wpływ tych nieszczęsnych opakowań. Znam ludzi, którzy psioczą na smak np. piwa z puszki i wolą z butelki. Z resztą większość rzeczy, które są z puszki smakuje gorzej o tych z butelki. Producenci puszek do piwa stosują podobno wewnętrzną powłokę, która zapobiega reakcji napoju z opakowaniem. Mimo starań producentów i tak Jack Daniel's Cola smakuje jak tania płukanka do ust. Moją drugą teorią są słabe proporcje. Nie do końca potrafię wytłumaczyć, czemu mi one nie odpowiadają. Raczej z przyzwyczajenia. Z reguły staram się nalewać do drinka 40 ml. alkoholu i dopełnić go 200 ml. napoju. To są moje proporcje. Nawet jeśli nie będą mi odpowiadały, to zawsze mogę coś z tym zrobić. Albo dolać coli, albo dolać alkoholu, albo dorzucić lodu. W takim gotowcu nic nie zrobię. Chyba, że przeleje go do szklanki i "doprawię" po swojemu. Wtedy kupowanie takiego mixa nie ma sensu. Kolejną opcją mogą być słabej jakoś produkty używane do produkcji tego drinka RTD. Zakładam, że producent nie kłamie i wlewa Jacka Daniels'a do puszki. To czemu ten drink ma taki mdły i lekko mydlany smak? Musi więc dopełniać słabej jakości colą. To tak jak by dolać do Tenessee whiskey colę z Biedronki. Szanujmy się. 


#dowód czwarty


Czemu niektóre puby lub restaurację kupują te gotowce i sprzedają je gościom? I dlaczego ci goście je kupują? Zacznijmy od właścicieli lokali. Jestem w stanie zrozumieć, że jeśli jest popyt na produkt, to czemu nie mieć go w lokalu. Tylko, że pojawia się tu kilka ale. Tacy przedsiębiorcy, którzy wprowadzają do pubu lub innej gastronomii drinki RTD mogą nie mieć doświadczenia w prowadzeniu lokalu gastronomicznego, ale przecież są biznesmenami, a każdy dobry przedsiębiorca kalkuluje wszystko, co się da i w tym przypadku powinien zrobić takie wyliczenie. Na takim gotowcu nie ma dużej marży. To po pierwsze. Po drugie nie warto psuć renomy lokalu kosztem paru butelek gotowych mixów. I na koniec tego wątku, to w ogóle nie opłaca się kupować tego typu drinków, bo przygotowanie drinka przez barmana jest tańsze. Krótko mówiąc, taki właściciel działa na szkodę lokalu.  Koniec kropka. A co do gości odwiedzających te lokale, to mam tylko jedno zdanie, piją z puchy, bo to lubią. Nikt im tego nie może zabronić.  
   Bardzo bym chciał, abyście po przeczytaniu tego artykułu zastanowili się i zaczęli zamawiać drinki przyrządzone przez barmana, a nie marnotrawili pieniądze na nędzne butelkowane/puszkowane drinki. I to nie tylko dlatego, że się nie opłaca, albo że nie smakuje, ale bardziej z szacunku do kultury picia. Bo pić też trzeba umieć. I jak już pić, to nie z butelki czy tam z puszki, ale z półki. Oczywiście nie byle co. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz